mstdn.social is one of the many independent Mastodon servers you can use to participate in the fediverse.
A general-purpose Mastodon server with a 500 character limit. All languages are welcome.

Administered by:

Server stats:

16K
active users

#jezioro

0 posts0 participants0 posts today

Coraz mniej ryb w jeziorze Tanganika

Położone w obrębie czterech afrykańskich krajów jezioro Tanganika od wieków jest źródłem utrzymania i żywności dla milionów ludzi. Niestety, połowy ryb w latach 2020-2024 obniżyły się aż o 18 proc., co zagraża gospodarczej i humanitarnej sytuacji w regionie. Rząd wprowadza okresowe zakazy rybołówstwa, aby odnowić łowiska.

spinka.tepewu.pl/2025/01/coraz

spinka.tepewu.plCoraz mniej ryb w jeziorze Tanganika – SPINKa
More from SPINKa

Jezioro Niedźwiedzie i jego trzy rekordy

Jezioro Niedźwiedzie (Lacul Ursu), położone w środkowej części Rumunii, w Transylwanii, w miejscowości Sovata, jest jednym z ciekawszych przyrodniczo i turystycznie miejsc w tym kraju. Jego unikalność wynika nie tylko z malowniczej lokalizacji, ale także z rzadkiego zjawiska, które sprawia, że woda w jeziorze jest ciepła i słona. Z jeziorem związane są trzy rekordy świata.

spinka.tepewu.pl/2024/05/jezio

spinka.tepewu.plJezioro Niedźwiedzie i jego trzy rekordy – SPINKa
More from SPINKa

Zagórze Śląskie, czyli pomysł na szybki wypad z Wrocławia

Góry Sowie, Polska, listopad 2024

Są i takie weekendy: z jednej strony człowiek chciałby ruszyć się z Wrocławia, z drugiej – natłok zajęć uniemożliwia całodniowy wypad. Nie mówiąc już o kilkudniowym wyjeździe. Ale gdyby tak ruszyć się gdzieś na pół dnia… na przykład do Zagórza Śląskiego w Górach Sowich?

Dojazd i parking

66,6 kilometra, 1 godzina i 11 minut do celu. Te dziwnie specyficzne liczby pokazała mi Mapa Google, gdy zapytałem o trasę dojazdu samochodem z Wrocławia do Zagórza Śląskiego1. Nie trzeba zrywać się z rana, nie trzeba poświęcać sporej części dnia na jazdę. Wystarczy jakiś album, może półtora (na przykład „Dogrel” Fontaines D.C.), może podcast – i jesteśmy na miejscu.

Uwaga na korki! Nam trafiły się w drodze powrotnej – jazda wydłużyła się do ok. 2 godzin. To wciąż bez tragedii, ale warto mieć na uwadze, że ta trasa może bywać ruchliwa!

Parkowanie – bez większych problemów. Sporo samochodów stoi przy drodze, nasz zostawiamy na płatnym parkingu pod Centrum Obsługi Ruchu Turystycznego2. Miejsca sporo, kosztuje to 10 złotych. Jest tu też toaleta i niezły punkt startowy. Lepsze to niż blokowanie ruchu na drodze wokół zalewu, byle tylko nie zrobić tych paru kroków w stronę tamy – o czym nieco niżej.

Punkt widokowy

Ruszamy. Przed wejściem na docelową trasę, zahaczamy o punkt widokowy nieopodal parkingu. Zamiast schodzić na ulicę, do czarnego szlaku można dotrzeć dróżką biegnącą tuż obok parkingu. To raptem kilkanaście minut spacerem drogą z przewyższeniem, ale krajobraz widoczny z platformy jest wart zachodu.

Deser i kawa, w Marii Antoninie

Po zejściu z punktu widokowego, kierujemy się czarnym szlakiem do miejsca, w którym zbiega się on ze szlakiem czerwonym. To tuż obok kładki łączącej dwa brzegi Bystrzycy – choć na tej wysokości powinienem mówić raczej o Jeziorze Bystrzyckim.

Zatrzymujemy się w restauracji hotelu Maria Antonina. W dresach i kamizelkach może niezbyt pasujemy do otoczenia, ale też nie wyróżniamy się aż tak – turystów jest tu sporo.

Basia wybiera bezę i herbatę, ja czarną kawę i specjał z jesiennego menu – kluski dyniowe z musem owocowym. Ceny raczej wrocławskie – ale też poziom kulinarny jest niezły. Dlatego spędzamy dłuższą chwilę na tarasie, delektując się tutejszą kuchnią i jesiennymi widokami wokół jeziora.

Na pierwszym planie kluski dyniowe, w tle – beza

Wokół jeziora

Dopiero po tej kawowej labie ruszamy na właściwą część naszego dzisiejszego wypadu, czyli spacer wokół Jeziora Bystrzyckiego. Ten sztuczny zbiornik powstał w początkach XX wieku, po wybudowaniu 44-metrowej zapory. Jak to zwykle bywało w podobnych historiach (nawet w pierwszej części Gothica, o ile dobrze pamiętam), sztuczne jezioro zalało teren wsi – w tym wypadku Śląskiej Doliny.3 Pozostałości budynków na dnie jednak nie widać – woda aż tak czysta nie jest.

Ścieżka nad brzegiem jest utrzymana nienajgorzej, choć biegnie po mocno nachylonym zboczu. Przeciętnemu niedzielnemu turyście nie sprawi raczej trudności, jednak z obserwacji wynika, że próba przejazdu wózkiem dziecięcym może stanowić pewne wyzwanie, jeśli nie niebezpieczeństwo.

Widoki z brzegów jeziora są naprawdę kojące i z jakiegoś powodu – może przez ograniczoną tego dnia widoczność – przywodzą na myśl scenerię „Miasteczka Twin Peaks” przemieszaną z dolnymi partiami Karkonoszy. Wszystko w złocistej, jesiennej oprawie. Tu zaznaczam: październik to dobry miesiąc na odwiedzanie tego miejsca.

Żółty szlak, którym idziemy, swój najbardziej charakterystyczny fragment ma na wspomnianej zaporze. To tam gromadzi się najwięcej ludzi. Jednak nie sami piechurzy – fragment drogi tuż obok zapory jest zawalony samochodami. Zupełnie, jakby ludzie zamiast skorzystać z uroków naprawdę ładnego szlaku, woleli tylko odbębnić ten jeden punkt i pojechać dalej. Można, choć nie rozumiem tego podejścia.

Po przejściu zapory nadal podążamy żółtym szlakiem. Ten najpierw biegnie asfaltową drogą, a po czasie od niej odbiega. My jednak musimy już na niej zostać, bo chcemy trafić z powrotem na parking. Na drodze wciąż jest ładnie, jednak ruch samochodowy (spaliny!) i motocyklowy (hałas!) nieco uprzykrzają wędrówkę. Myślę, że gdybym był tam drugi raz, rozważyłbym powrót z tamy tą samą drogą, zamiast okrążać jezioro. Tak czy tak, docieramy w końcu do czerwonego szlaku i wracamy do punktu wyjścia, czyli na parking.

Według Mapy Turystycznej, dojście do tego miejsca powinno zająć 2 godziny i 17 minut. Realnie – trasa może zająć dużo mniej czasu, o ile utrzyma się dobre tempo spacerowe.

Widok na Jezioro Bystrzyckie z kładkiNabrzeże na szlakuWidok z tamy

Zamek Grodno

Po przerwie na kanapki tuż obok hotelu, wyruszamy szlakiem czerwonym w stronę ostatniego punktu tego dnia, czyli do zamku Grodno. Krótki spacer prowadzi nas do bram tego przybytku, rozdzielonego na część bezpłatną – z restauracją „Karczma Rycerska” i stanowiskiem na ognisko – oraz część płatną, przeznaczoną do zwiedzania.

Normalna cena za wstęp to 35 złotych od osoby, jednak my płacimy za wstęp 30 zł (cena biletu ulgowego). To dlatego, że jedna z sal multimedialnych jest wyłączona. Zaznaczę tu, że warto rozważyć odwiedziny w ciągu tygodnia, bo w dni robocze zamek można odwiedzić pod opieką przewodnika.4

No dobra, wchodzimy na teren zamku. Jest tu sporo tablic opisujących minione dzieje, jest też trochę eksponatów z ogólnej historii średniowiecza. Na przykład narzędzia tortur w jednej z piwnic, albo uszkodzony grobowiec jednego z właścicieli zamku w innej. Kierunek zwiedzania jest dość jednoznaczny, więc mijamy kolejne sale z eksponatami z kolejnych epok. Średniowiecze, pierwsza wojna, druga wojna, współczesne dodatki. Zaglądamy do dwóch salek multimedialnych. Jedna faktycznie nie funkcjonuje. Ciekawe, czy była warta tych 5 złotych więcej.

W końcu docieramy też na szczyt górującej nad zamkiem i całą okolicą wieży. Widoki stąd przyćmiewają to, co było można zobaczyć na punkcie widokowym – choć okolica niby ta sama. Jesień w Górach Sowich to coś, na co można spoglądać godzinami, zwłaszcza z tej wieży o wysokości kilku pięter.

Szlak prowadzący znad jeziora do zamkuJeden z budynków zamku GrodnoWidok z wieży zamkowej

Podsumowanie

Z góry Choina, na której usytuowany jest zamek Grodno, schodzimy już w barwach zachodzącego słońca. Zmiana czasu zrobiła swoje, dzień wydaje się jeszcze krótszy niż jest w rzeczywistości o tej porze roku. Ale udało nam się pospacerować w ładnej okolicy, zjeść coś dobrego, zwiedzić zabytek. I cały niedzielny wieczór ciągle jeszcze przed nami.

Takie wypady to zdecydowanie coś, co warto od czasu do czasu uskuteczniać. Zwłaszcza, gdy brakuje czasu (albo chęci) na coś bardziej angażującego…

Zabudowanie na szczycie wieży zamkowej

Kilka liczb

Poniżej zamieszczam mapę pokonanej trasy.

Pokonana trasa. Kliknij, aby powiększyć. Źródło: Mapa Turystyczna

Co do naszych statystyk liczbowych:

  • Pokonana trasa: ok. 9,5 km
  • Czas: ok. 4h (z przerwami i zwiedzaniem zamku)
  • Trudność: niska (trasa dobra dla rodzin z dziećmi)

Dzięki za zajrzenie na Zawieruszony Blog! Jeżeli zastanawiasz się, dlaczego wpisy ostatnio pojawiają się dość rzadko – prawie wcale – to odpowiedź jest prosta. Zrezygnowałem z regularnego prowadzenia tego bloga. Nowe wpisy być może będą się pojawiać, ale niczego nie obiecuję. Chcę na jakiś czas skupić się na blogach książkowym i technologicznym, nad którymi pracuję w ostatnim czasie.

  1. Dojazd z Wrocławia do Zagórza Śląskiego wg. Map Google: https://maps.app.goo.gl/3x5KCQBXkGavxbW76 ↩︎
  2. Centrum Obsługi Ruchu Turystycznego na Mapach Google: https://maps.app.goo.gl/dRBX35wCN4RQ2Dh19 ↩︎
  3. Jezioro Bystrzyckie, Wikipedia: https://pl.wikipedia.org/wiki/Jezioro_Bystrzyckie ↩︎
  4. Zamek Grodno – Zwiedzanie: https://zamekgrodno.pl/zwiedzanie/ ↩︎

#2024 #GórySowie #jesień #jezioro #Polska

Dzisiaj wycieczka multimodalna.

🚆 Poznań Główny 7:05 — 7:25 Kórnik (właśc. Szczodrzykowo)
🚌 Szczodrzykowo Kolejowa 7:31 — 7:56 Kórnik - Błażejewska (właśc. Bnin)
🚶 Bnin — Błażejewo — Błażejewko — Jeziory Wielkie — Łękno
🚌 Łękno 10:19 — 10:39 (Środa Wielkopolska) Niedziałkowskiego / Działki
🚆 Środa Wielkopolska 10:53 — 11:27 Poznań Główny

Przy czym autobusy w ramach komunikacji gminnej w Kórniku i Środzie Wielkopolskiej (oraz Śremie) są darmowe.

Nie obyło się bez przygód. Zgodne z mapą, w Błażejewku ulicą Działkową można dojść nad #jezioro, i dalej iść wzdłuż jeziora ładną ścieżką. Ścieżka ostatecznie doprowadziła mnie do płotu, który dało się obejść przy samym brzegu. Tu przyszedł moment zastanowienia się, czy jestem po stronie "wewnętrznej" czy "zewnętrznej", a co za tym idzie, którą stroną płotu szukać wyjścia. Okazało się, że plaża po drugiej stronie płotu była publiczna, i tamtędy prowadziła właściwa droga.

Dalej już mądrze pomyślałem: "Zaczyna się las, tu już nie będzie prywatnych działek. W najgorszym wypadku będzie zarośnięta ścieżka." I istotnie, ścieżka była mocno zarośnięta. Kilka razy musiałem szukać drogi dookoła, a ostatecznie na mojej drodze stanął (uparty) dzik i przyszło mi przebijać się przez chaszcze do szosy. Tak więc jeżeli o Jezioro Bnińskie chodzi, polecam za plażą wrócić na szosę, bo nad jeziorem źle się idzie.

Dalej już miałem zbyt mało czasu, więc szedłem drogą polną i przez las, zahaczając jedynie minimalnie o jezioro Jeziory Wielkie (ścieżka koło Doliwca Leśnego też zarośnięta). Dalej szlakiem nad jezioro Jeziory Małe, i tam już droga na południowym brzegu jest ładna. Można nią dojść do plaży po wschodniej stronie, a stamtąd już do Łękna.

W Łęknie też atrakcje, bo okazało się, że zaznaczony na mapie przystanek dotyczy ZTM, a komunikacja średzka zatrzymuje się dalej, przy szkole (dodałem do OSM).

Po co jechać do Chorwacji napawać się ichnimi nadbrzeżnymi widoczkami, jak u nas, w kujawsko-pomorskim mamy to samo? A dokładniej to mamy wieś zwaną Piechcin, który to Piechcin słynie z jeziora, którego wygląd można spokojnie porównać do wybrzeża w Chorwacji. Wszelkie turysty, które tu przybędą są zachwycone.

Ale dlaczego?

Jak zatem powstało w Piechcinie jezioro o tak niecodziennym, pięknym odcieniu?
Odpowiedź na to pytanie jest całkiem prosta, albowiem w Piechcinie znajdują się pokłady skał wapiennych, a co za tym idzie, znajdowały się tu kamieniołomy, gdzie te skały wydobywano. Ich eksploatacja zaczęła się w 1858 r. A jezioro jest na terenie jednego z tych kamieniołomów, teraz już nieczynnego, nieczynnego od lat 60 XIX wieku. I to właśnie obecność wapienia w podłożu, w połączeniu z odpowiednim światłem czyni tak wspaniały efekt.

Ulubione miejsce wszelkich fotografów, i filmowców

Piechcińskie jezioro podobno jest ulubionym miejscem wszelkich fotografów ślubnych i nie tylko. I w sumie to nie ma co się im dziwić, wszak wapienne skały, turkusowa woda i słoneczna pogoda tworzą iście niesamowity klimat, podobnież jak warunki dopiszą to na skałkach tworzą się kolejki par młodych i fotografów. Aczkolwiek jak ja byłem to nikogo innego z aparatem nie zaobserwowałem.
“Coś” w tym jeziorze dostrzegli nie tylko fotografowie, ale także kilka ekip filmowych, kręcono tu między innymi zdjęcia do serialu „Misja Afganistan”, „Twarzą w twarz”, filmów: „Karbala” oraz „Disco Polo”.

Atrakcje na dnie jeziora

Jezioro w Piechcinie jest też cenionym miejscem do nurkowania. Po zejściu pod powierzchnię wody można zobaczyć: 12-metrowy jacht, drewnianą żaglówkę, wraki kilku fiatów 126p, popularnych „maluszków”, 20-matrowy wrak holownika „Czajka”, a także tramwaj i różnego rodzaju pozostałości po górniczej przeszłości tego miejsca.

O historii po krótce

Wydobycie wapienia w Piechcinie rozpoczął Ryszard Holtz w roku 1861. Wydobywany tu kamień wapienny wypalano w piecu polowym uzyskując wapno palone i gaszone. W powstałe w ten sposób surowce zaopatrywały się okoliczne fabryki, m.in Cukrownia Żnin. Następnie kopalnia została przejęta przez Gogolińsko-Gorazdźańskie Zakłady Wapiennicze z Wrocławia. Przyniosło to kilka ulepszeń. Mianowicie piece polowe zostały zastąpione przez piece kręgowe Hoffmana. Pozwoliło to znacząco zwiększyć skalę produkcji. Jak to z natury bywa, były okresy lepsze i gorsze, i po okresie dobrobytu przed I wojną światową nastał kryzys tuż po niej. A w czasie II W. Ś w kamieniołomie pracowali pracownicy przymusowi, i angielscy jeńcy wojenni. W latach 60 XX wieku kamieniołom napełnił się wodą, i już tak pozostał.

Galeria

https://turystyka-niecodzienna.pl/jezioro-piechcin/